~Recepcja~

Zaciągnęła tu Nerona, chociaż nie było to łatwe. W szczególności przed samym wejściem do szpitala. Na początku pchnęła go na krzesło, cały czas uśmiechniętego, jednak stwierdziła, że może najzwyczajniej w świecie spierdzielić. Podniosła go i polazła z nim od okienka. Jednak na recepcji nikogo nie było. Tak więc usiadła z nim na tych wygodnych krzesełkach i zaczęła jakąś gadkę szmatkę, w sumie sama nie wiedziała o czym gada. W odpowiedzi słyszała jedynie hmm, tak itp. Po mniej więcej pół godzinie oczekiwań zjawiła się, wyglądająca na niezbyt miłą pani. Pchnęła Nera, żeby do niej podszedł.

Zielonego pojęcia nie miał, jakim cudem znalazł się w szpitalu. Wiedział tylko, że zalała go fala słów, płynąca jak wodospad z ust Afry i zanim się obejrzał siedział w jakiejś obskurnej recepcji. Po jakimś strasznie długim oczekiwaniu na nie wiadomo co obydwoje podeszli do okienka. Dziewczyna przeprowadziła dość długą konwersację ze strasznie wyglądającą kobietą i wsadzili go do jakiejś sali. Zachowywał się trochę jak nieogarniający zombie, bo nie wiedział co się wokół niego działo i wszyscy podejmowali za niego decyzje. Ocknął się z tego chwilowego wyłączenia. Znajdował się w jakiejś małej, obdrapanej szpitalnej sali, a wokół niego kręciła się kobieta rodem z filmu "Noc żywych trupów". Ścierpła mu skóra na plecach, kiedy ów odpychająca niewiasta zaczęła coś działać wokół jego twarzy. Krzywił się za każdym razem, gdy drażniła przetarte, bądź porozrywane miejsca. Istna pielęgniarka z piekła. Pomruczała coś pod nosem i wyszła na chwilę po jakieś narzędzia, czy o czym tam ona wspominała. Nero postanowił wykorzystać ten moment, podszedł do okna i zapalił papierosa. Wziął kilka porządnym haustów , wyjmował jeden za drugim, aż prawie wykończył połowę paczki. W pomieszczeniu zrobiło się szaro od dymu i w tym momencie weszła ta siostra od siedmiu boleści. Myślał, że kobieta spazmy dostanie, zrobiła chyba rwetes na cały szpital, biegała i wrzeszczała aż w końcu przybył jakiś lekarz i uspokoił ją. Powiedział, że skończy się na upomnieniu i zabrał się za szycie pacjenta. Wykonywał swoją pracę, szybkimi wprawnymi ruchami, aczkolwiek niedelikatnie i parę razy naruszył zbyt duże skupisko dendrytów. W trzech słowach - bolało jak cholera. Jego twarz musiała wyglądać jak po wizycie w tartaku, albo i jeszcze gorzej. Wszędzie czuł metaliczny, rdzawy posmak krwi, a w skórę wbijały się cienkie chirurgiczne nici. Normalny człowiek zastanowiłby się czy było warto. Ale on myślał jednokierunkowo. Dostał po gębie, ale i on komuś w mordę dał. Więc było dobrze. Chociaż nie do końca. Zaczęło mu się lekko kręcić w głowie. Powoli objawiały się skutki picia tego całego alkoholu, nie tylko dzisiejszego, ale również wczorajszego dnia. Poza tym te papierosy... Generalnie czuł się słabo. Kiedy lekarz skończył swoje dzieło przepuścił go w drzwiach i kazał absolutnie wracać do domu i się nigdzie nie ruszać. Obok nich przechodziła pielęgniarka i pytała się czemu doktor nie wziął tych leków znieczulających. Czyli Nero musiał to wszystko wytrzymywać chociaż, powinien dostać legalny znieczulacz... Wspaniale. Zobaczył Afrę siedzącą na krzesełku w poczekalni. - To gdzie się teraz wybieramy pani idioto jesteś pojebany? - teraz przypomniało mu się jak Afra się wcześniej do niego zwróciła. Swoją drogą dziwne było to, że udało mu się to jakoś wychwycić i zapamiętać...

Śmiać jej się chciało gdy usłyszała jak pielęgniara darła się na pół szpitala. Dziwne, że nie zwiał jak ona wyszła, w sumie było do przewidzenia, że on coś wykręci. Gdy tylko wyszedł z gabinetu Afra delikatnie się uśmiechnęła na jego widok. Pół jego twarzy pokryte było ranami, strupkami i szwami.
-Może chciałbyś badania krwi na wszelki wypadek? - zapytała sarkastycznie, wiedząc, że żadna z pracownic tego nie może usłyszeć. Kontynuowała - Nie słyszałeś co powiedziała kobieta przypominająca trupa ? Do domu - czyli w twoim przypadku pokoju. - po tych słowach spojrzała na niego znacząco i przygryzła dolną wargę. No chyba, że chcesz jeszcze gdzieś po drodze wejść. - odpowiedziała i czekała na ruch Nerona.

- Spasuję. - odpowiedział na jedno z pierwszych pytań Afry i ruszył w kierunku wyjścia. Chciał się jak najszybciej wydostać z tego śmierdzącego sterylnością miejsca, z panikującymi kobietami i lekarzami sadystami. Kiedy wychodzili przepuścił ją w drzwiach i odparł na kolejne pytanie jak to miał w zwyczaju, dość lakonicznie. - Fajki mi się kończą. Muszę zajrzeć do sklepu. A potem możemy wpaść do mnie na drinka. Chyba jestem ci coś winien... Szli jeszcze przez chwilę wąską ulicą, Nero zakupił gdzieś po drodze papierosy i udali się do akademika.

z/t ---> obydwoje idziemy do mnie.