Korytarz~~

Ściany korytarza są pomalowane na ciemny beż, podłogę pokrywają ciemniejsze panale. W korytarzach są liczne drzwi prowadzące do pokoi uczniów. Na ścianach wiszą różne obrazy.

Spacerowała po korytarzu. Czekała na lekcję. Niezbyt je lubiła, ale chciała jak najszybciej być silniejsza.

Wolnym krokiem przechadzała się po korytarzu zobaczyła nową twarz i lekko się uśmiechnęła do dziewczyny.

Zobaczyła nową, uśmiechającą się do niej dziewczynę i odwzajemniła jej uśmiech. Szybkim krokiem do niej podeszła.
-Cześć, jestem Aisha.

Weszła do akademika. Od razu jej uwagę przykuły dwie dziewczyny, które kojarzyła z widzenia. Zdziwiona ich obecnością tutaj podeszła do nich i spytała.
- Co tu robicie? Nie powinnyście być na lekcji?

Spojrzał na dziewczynę,lekko sie cofnęla zdziwiona jej śmiałością po chwili spojrzała na drugą dziewczynę.
- Hej jestem Zakuro z IV rocznika
Odpowiedziała tej pierwszej,ale ,że tak druga dziewczyna była blisko też to usłyszała.To może nawet i dobrze nie lubiałą się powtarzać,zwłaszcza dlatego,że ogólnie ona sama jest małomówna.

- Eh nie ważne... Ja nazywam się Shana II rocznik... Niestety miło mi było, ale muszę już iść. DO zobaczenia - szybko się pożegnała i poszła po schodach na górę do swojego pokoju.

z/t

Odwróciła się i pomachała dziewczynie na dowidzenia,Podrapała się po głowie i westchnęła.- To ja też będę się zbierać.Pa Powiedziała łagodnie i pomachała drugiej dziewczynie,przydało by się pójść na lekcje i z reszta musiała odwiedzić swoja sale lekcyjną do której zamierzała i tak pójść.

z.t

Zrywając się z ostatniej lekcji i idąc do akademiku miał nadzieję, że nic go już nie zaskoczy. Mylił się. Słysząc dzwonek swojego telefonu szybko go wyjął. Na ekranie wyświetlił się numer i zdjęcie Shany. Odebrał.
- Halo? - zaczął poczym słuchal, co dziewczyna ma mu do powiedzenia. - Jasne już idę. Czekaj. - i rozłączył się. Przyspieszył kroku i wbiegł po schodach na piętro. Od razu poszedł do pokoju Shany.

Spokojnym krokiem i z lekkim uśmiechem na ustach przemierzałem korytarz chcąc w końcu dojść do swojego pokoju.
-Ile jeszcze...- Jęknąłem do siebie ciągle idąc wzdłuż korytarza. W końcu jednak ujrzałem drzwi do mojego nowego lokum.

Szedłem prowadząc za sobą swoją towarzyszkę.
-To jest trochę daleko, ale mam nadzieję że się nie zgubisz...- Powiedziałem to specjalnie, znów nie mogłem wytrzymać odległości którą musiałem przebywać. Ale po kilku minutach drogi stanęliśmy tuż pod drzwiami mojego pokoju

- Postaram się nie zgubić..choć niczego nie obiecuję...- - Stwierdziłam i szłam bilsko niego, bo serio mogłam się zgubić, znając mnie... Kiedy staneliśmy przed pokojem westchnęłam wesoła. Udało mi się nie zgubić, więc jak narazie jest dobrze, byle tak dalej.

Neron stał przed akademikiem, podpierając się o ścianę i kończąc palenie swojego ostatniego papierosa. Dopiero, co udało mu się przybyć na miejsce, załatwił wynajem pokoju, zostawił bagaż i zszedł na dół, chcąc się trochę rozejrzeć i wywęszyć, w jakim miejscu przyjdzie mu teraz egzystować. Chciał choć w minimalnym stopniu spędzić produktywny dzień, zanim rzuci się w objęcia błogiego, słodkiego lenistwa. Schował rękę do kieszeni i przewrócił w palcach klucz do nowego lokum, który się tam znajdował. Nurtowało go wiele myśli, pytań, na które nie do końca miał ochotę odpowiadać. Do środka budynku co jakiś czas wchodzili, bądź też wychodzili jacyś ludzie. Ruch był spory. - Tak, więc naprawdę mam zamiar wrócić do szkoły i szwędać się tu z jakimiś dziwakami, którzy logicznie rzecz biorąc, nie powinni byli nawet istnieć? Chyba już do reszty oszalałem... - gadał sam do siebie, jak to miał w zwyczaju. Nawet nie zauważył jak mocno ściska w dłoni klucz, który odznaczył na skórze śródręcza charakterystyczne wgniecenia, pasujące tylko do jednego apartamentu w budynku. Wypuścił ostatni już haust zanieczyszczonego powietrza, a peta zgasił o swoje wysłużone już oliwkowo-zielone spodnie, które nosiły na sobie ślady setek takich fajek. - Dziwne, że się jeszcze nie rozleciały... - mruknął i wyjął z drugiej kieszeni paczkę jego ulubionych Djarum'ów Black'ów. Były to chyba najmocniejsze fajki, jakie miał okazję skosztować i bardzo przypadły mu do gustu. Teraz już zdawał się być całkowicie pochłonięty podpalaniem, pożądanej używki. Miał przy sobie jedynie tą zdegradowaną, popsutą i ledwo zipiącą zapalniczkę, której udawało się zadziałać raz na ruski rok. Stał tak wpatrzony w zawiązki iskierek, które miały choć w najmniejszym stopniu podwątlić papierek na wierzchu szluga. Zasłonił ręką swój niedoszły skarb, próbując go chronić przed wiatrem i podparł się nogą o ścianę, okropnie ją przy okazji brudząc.

Niestety jego ostatnia nadzieja - zapalniczka odmówiła posłuszeństwa i postanowiła, troszkę pożartować sobie z Nerona. Nie było cienia szansy, żeby podpaliła papierosa. Nagle jakby na zawołanie, ktoś się pojawił przed budynkiem i wszedł do środka. Nero słyszał radosne pogwizdywanie, na schodach. Musiał szybko podjąć decyzję - iść za rozentuzjazmowanym chłopcem, czy stać tu jak sirota i czekać na zbawienie? Jeśli chodziło o fajki to odpowiedź była prosta jak konstrukcja cepa. Ruszył za młodym człowiekiem, wiedząc, że młodzież w dzisiejszych czasach jest coraz bardziej zdegradowana i mając głęboką nadzieję, że jednak trzyma przy sobie zapalniczkę, czy chociaż jedną zapałkę. Zanim jednak zdążył go dogonić, czy cokolwiek powiedzieć, chłopak pomknął schodami i zniknął za drzwiami. Neron stanął w tym samym miejscu, w którym zgubił czarnowłosego i stał chwilę wpatrzony w tani kawał drewna, ozdobionego klamką. Po dłuższym oczekiwaniu zapukał do drzwi.

z/t ---> Idę do pokoju Sansei'a.

Po odejściu z plaży postanowił, że wróci do swojego pokoju. Musiał sobie teraz wszystko poukładać w głowie. Szedł z opuszczoną głową i obmyślał. Cholernie go ciekawiło jak to dalej się potoczy. Czy ci magowie na prawdę zaatakują? Czy jest ich więcej? Dlaczego dyrektor tak obojętnie zareagował na wiadomość od Suzuno? W głowie miał wiele pytań. I zero odpowiedzi.
I nagle na kogoś wpadł. Zrobił krok w tył i spojrzał na kogo.

Weszła do budynku zawalona swoimi bagażami. Ledwo zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się po korytarzu, który był pusty. No dobra - pomyślała - Teraz trzeba znaleźć pokój. Zaczęła iść wgłąb korytarza ciągnąc za sobą bagaże i trzymając w ręku kartkę z numerem jej pokoju. Po chwili z kimś się zderzyła.
- P-Przepraszam bardzo - wydukała i spojrzała na osobę. Był to chłopak o białych, stojących włosach. Wyglądał na miłego, ale cóż pozory mogą mylić.

Kiedy chłopak się uśmiechnął ona z chęcią odwzajemniła uśmiech.
- Tak, przyszłam przed chwilą do szkoły z grupką uczniów, ale oni zostali w budynku. Postanowiłam, że odniosę bagaże tylko nie za bardzo umiem się zorientować gdzie co jest - odpowiedziała i znów spojrzała na kartkę. Gdy białowłosy powiedział, by poszukała na górze, ona przeniosła wzrok na schody i lekko westchnęła. Po chwili zaproponował swą pomoc. To było bardzo miłe z jego strony, ale nie wiedziała czy nie sprawia mu kłopotu. Chciała coś powiedzieć, ale ten od razu wziął jej walizkę i skierował się na górę. Od razu poszła za nim.
Później uświadomiła sobie, że się nie przedstawiła
- Nazywam się Savannah - powiedziała - Bardzo dziękuję za pomoc, ale czy to nie sprawia kłopotu?

Stwierdził, że dziewczyna ma bardzo ładny uśmiech. Ale bardziej zaciekawiły go jej oczy. Jedno błękitne, a jedno złote. Ciekawiło go, czy z takimi się urodziła, nosi soczewki, czy co? Po złapaniu bagaży skierował się ku schodom i powoli zaczął po nich wchodzić ciągnąć za sobą ciężkie pakunki.
- Ja jestem Suzuno - przedstawił się zaraz po tym jak dziewczyna to zrobiła. - Nie no coś ty. - zaprzeczył. - I tak nie mam nic lepszego do roboty - zapewnił i przeszli na piętro.


z/t [z Savanną]